12 kwietnia br. odbyła się 30 kolejka Ekstraklasy - najwyższej w hierarchii lidze piłkarskiej w Polsce. Tego też dnia powinniśmy poznać "nowego" Mistrza Polski - Legie Warszawę. Cudzysłów jest tu nieprzypadkowo. Zespół ten broni tytułu z poprzedniego sezonu. Spaść do 1. Ligi (druga w hierarchii) powinny drużyny z Łodzi i Lubina. Jednakże przed sezonem został zmieniony format rozgrywek. Po fazie zasadniczej obejmującej wspomniane 30 kolejek, tabela zostaje podzielona na grupę A (drużyny 1-8) oraz grupę B (drużyny 9-16). Dodatkowo wszystkim drużynom, zostają podzielone punkty na 2 z zaokrągleniem w górę. Przykładowo: drużyna "x" w fazie zasadniczej zdobyła 51 pkt. Rundę finałową rozpoczyna z 26 pkt, a nie 25,5pkt. Decydujący akord obejmuje 7 kolejek, w którym drużyny z poszczególnych grup grają mecze między sobą. Ekipy 1-4 oraz 9-12 czyli te "lepsze" w swoich grupach grają 4 mecze u siebie, a te gorsze 4 spotkania na wyjeździe. W tym wszystkim można się łatwo pogubić...
Osobiście uważam, że owa reforma ma swoje plusy oraz minusy. Zacznę od tych pozytywnych stron. Myślę, że w jakiś sposób uatrakcyjni to naszą marną ligę. Podzielone punkty sprawią, że różnice będą niewielkie, a mecze w decydującej fazie między zespołami, które bezpośrednio walczą o mistrzostwo lub utrzymanie - emocjonujące. Zawsze to też zastrzyk finansowy dla drużyn. Pieniądze z praw telewizyjnych oraz biletów na pewno ucieszą włodarzy klubów. Na stadiony w teorii powinno przyjść wiele kibiców, chcących dopingować swoje drużyny w tak ważnych momentach. Jak będzie w praktyce to zobaczymy już w najbliższy weekend.
Co do minusów. Myślę, że dzielenie punktów na pół mimo iż mogłoby uatrakcyjnić spotkania, jest dosyć niesprawiedliwe. Przykładowo: Legia Warszawa zgromadziła sporą, 10 pkt przewagę nad Lechem Poznań. Teraz jest to tylko 5 pkt. 2 porażki Legii, przy skutecznej grze zespołu z miasta Grabaża może oznaczać utratę mistrzostwa przez drużynę z Łazienkowskiej. To samo dotyczy się zespołów z dolnej części tabeli, które uzbierały bezpieczną przewagę nad strefą spadkową.
Ostatnio na blogu Żelisława Żyżyńskiego: http://trybunazet.blog.pl/ , komentatora i dziennikarza sportowego Canal + Sport przeczytałem o jego pomyśle na ulepszenie reformy, który bardzo mi się spodobał. Jest to tylko kosmetyczny "zabieg". Zamiast dzielenia punktów w ostatniej fazie punkty za zwycięstwo i remis powinny liczyć się podwójnie. Czyli 6 pkt za triumf a 2 pkt za remis, aby zwiększyć skalę trudności. Byłby to niewątpliwe precedens na skalę światową w świecie piłkarskim.
Reasumując. Reforma, która została wprowadzona w bieżącym sezonie Ekstraklasy nie jest wg. mnie złym pomysłem. Podnosi ona atrakcyjność rozgrywek oraz wydłuża sam sezon. Jednakże nie jest to sprawiedliwe dla wszystkich zespołów, dlatego twierdzę, że kosmetyczne zmiany jakie proponuje Żyżyński nie są głupie i powinny zostać rozpatrzone przez szefostwo PZPN.
Pozdrawiam,
Kamil Gądek
Świetny wpis! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń