Ah! Cóż to były za dwa ostatnie konkursy Pucharu Świata w Skokach Narciarskich w wykonaniu naszego "Orła z Zębu"! W niedziele Kamil Stoch odzyskał żółty plastron lidera wygrywając w fenomenalnym stylu zawody w fińskim Lahti, natomiast dziś również nie pozostawił złudzeń swoim rywalom triumfując na skoczni Puijo w Kuopio.
No, ale po kolei. Zanim Stoch wygrał swoje pierwsze zawody w PŚ po Igrzyskach Olimpijskich w Sochi musiał uznać wyższość Severina Freunda, który zwyciężył zarówno w tzw. próbie przed Mistrzostwami Świata 2015 w Falun oraz w piątkowych zawodach w Lahti. Kamil w tych zawodach zajął kolejno 4 i 3 miejsce. Niby całkiem dobre miejsca, bo w czołówce, ale jednak osobiście zaniepokoiłem się trochę, ponieważ w klasyfikacji generalnej zdążył go prześcignąć Słoweniec - Peter Prevc, na domiar złego, obawiałem się tzw. "tendencji zniżkowej" jak to pięknie określa były trener reprezentacji Polski, a aktualnie prezes Polskiego Związku Narciarskiego - Apoloniusz Tajner.
Oliwy do ognia dolał sobotni konkurs drużynowy w Lahti. Polacy skakali naprawdę kiepsko. Prędkości najazdowe mieli koszmarnie niskie, tak jakby ktoś im narty posmarował Patex'em. Nawet nasz dwukrotny Mistrz Olimpijski skakał poniżej swoich możliwości (indywidualnie byłby 10).
Na całe szczęście te wszystkie moje zmartwienia czy wątpliwości zostały szybko rozwiane.
Niedzielny konkurs pokazał kto tak na prawdę jest "kozakiem" w skokach narciarskich. Zajmujący pozycje wicelidera po pierwszej serii Stoch w drugiej odpalił petardę typu "achtung" lądując na 134,5m z cudownym telemarkiem. Przez chwile serce mi stanęło, gdy z bólu trzymał się za kolano. Nie ma co się dziwić! Lądował 4,5m dalej niż rozmiar skoczni, spadając z wysokości porównywalnej do pierwszego piętra. Jednak był to tylko chwilowy dyskomfort. Skaczący po nim Freund wylądował 5 metrów bliżej i z grymasem na twarzy musiał uznać wyższość naszego orła. Kamil tym samym odzyskał żółty plastron lidera.
Siadając dzisiaj przed telewizorem z ogromną przyjemnością, byłem pewny. Pewny tego iż Kamil znowu dziś ukąsi swoich konkurentów. Dwa skoki po 126,5m. dały mu spokojne zwycięstwo, a w sytuacji 4 miejsca głównego rywala w wyścigu o Kryształową Kulę - Petera Prevca, już ponad 100 pkt przewagę nad nim w klasyfikacji generalnej!
Do końca zawodów pozostały już tylko 4 konkursy - jeden w Trondheim w piątek, następnie w niedzielę zawody w stolicy Norwegii - Oslo, a na koniec creme de la creme sezonu Pucharu Świata w skokach - Planica i dwa konkursy, tym razem nie na mamuciej skoczni "Velikance", która jest przebudowywana, tylko na mniejszej tzw. "Bloudkovej Velikance" o rozmiarze HS 139m. Wyścig nadal trwa, jednak z każdym okrążeniem swoją przewagę powiększa dwukrotny mistrz olimpijski z Sochi i oby tak pozostało do mety.
Pozdrawiam, Kamil Gądek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz