Po dwóch porażkach na inaugurację rundy wiosennej I ligi polskiej w
piłce nożnej, drużyna GKS-u Katowice oddala się od upragnionego awansu do najwyższej
klasy rozgrywkowej.
Gra drużyny Kazimierza Moskala pozostawia sporo do życzenia, a apetyty
przed decydującymi starciami były ogromne.
W tym roku popularna „GieKSa”
obchodzi piękny jubileusz: 50-lecie istnienia klubu. Nikt nic innego sobie nie
życzył jak upragnionego awansu do Ekstraklasy. Wszak w tym sezonie zespół z
Bukowej gra naprawdę przekonująco. Na półmetku rozgrywek zameldował się na 3
pozycji z zerową stratą do ekipy z Bełchatowa, która zajmowała 2 miejsce,
premiowane awansem. Dzieliła ich jedynie różnica bramkowa na korzyść piłkarzy z
miasta kopalni węgla brunatnego. Jednakże po dwóch inauguracyjnych kolejkach
rundy wiosennej, strata ta wzrosła już do 4 pkt. Smucą nie tylko porażki „GieKSy”,
ale także styl gry w jakim się zaprezentowali.
W pierwszym spotkaniu rozgrywanym
na wyjeździe z Sandecją Nowy Sącz, gra katowiczan nie wyglądała jeszcze tragicznie.
Można powiedzieć że „GieKSiarzom” zabrakło szczęścia. Podopieczni Kazimierza
Moskala przeważali w pierwszej połowie spotkania przeprowadzając kilka groźnych
akcji. Nie przyniosło to jednak bramki. W drugiej połowie do głosu doszli
gospodarze.
W 58 minucie spotkania bramkę dla
Sandecji zdobył Łukasz Grzeszczyk.. Było to, jak się okazało, ostatnie
trafienie w tym spotkaniu. Pierwszy mecz rundy wiosennej zakończył się porażką.
Po meczu niezadowolenia nie krył
szkoleniowiec katowiczan:
„Po raz kolejny okazało się, że
piłka nożna polega na strzelaniu bramek. Nie ważne jak grasz.
Nie ważne ile strzałów oddasz.
Nie ważne ile masz posiadania piłki. Ważne to co jest w „sieci”.
Ja bym był niezadowolony po
remisie. Po tym wyniku jestem po prostu wkurzony”.
Mecz z Okocimskim Brzesko, ostatnią drużyną w tabeli
przed tym spotkaniem, miał zamknąć usta krytykom. Dla niepokonanej w tym
sezonie na własnym boisku "GieKSy" inny rezultat niż zwycięstwo byłby
uznawany jako klęskę. Drużyna Kazimierza Moskala rozegrała jednak bardzo słaby
mecz, nie stwarzając sobie dogodnych okazji do zdobycia bramki. Nieliczną szansą
był rzut karny zmarnowany przez Sławomira Dudę
w 30 minucie spotkania. Piłkarze gości widząc nieporadność graczy ze
stolicy Górnego Śląska, postanowili wykorzystać swoją szansę. Decydujące
trafienie dla Okocimskiego zaliczył w 78 minucie meczu Michał Nawrot. Klęska
stała się faktem.
Sprawa awansu co raz bardziej
oddala się od drużyny GKS-u Katowice. W
następnej kolejce rozegrają spotkanie u siebie z największym rywalem do gry w
Ekstraklasie – GKS-em Bełchatów. Porażka katowiczan w tym spotkaniu może na
dobre przekreślić szanse ekipie z Bukowej 1 na upragniony awans po 9 latach do
najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz